wtorek, 16 sierpnia 2011

Opowiadanie na faktach (autentycznych)



Czuje, że wakacje powoli zaczynają dobiegać końca a na horyzoncie widać już widmo szkoły. Zaczynam przypominać sobie jak to jest budzić się o 6:15, włączać kilka drzemek, przeklinać w myślach ten okrutny świat, który nie pozwala mi się należycie wyspać, patrzeć tępo w sufit i zastanawiać się czy może tym razem nie zostać by w domu, żeby w końcu tytanicznym wysiłkiem zwlec się z łóżka i w ostatniej chwili dobiec na autobus. Później 25 minut stania zatłoczonym 'emkaesie' i jestem na miejscu ! Jeszcze parę kroków i staję przed wrotami szkoły, wystarczy zaprzeć się nogą, pchnąć barkiem i jesteśmy w środku ! Teraz do lochów tj. szatni na sam koniec do boksu mojej klasy.
- Cześć wszystkim.
- cześć, cześć (Ktoś coś mruknie)
- Siemka Kamil
- No Witam
Kamila przeważnie zastaje w szatni podczas wiązania swojego rozczłapanego conversa (do którego to mam wątpliwości jeśli chodzi o oryginalność...Mimo zapewnień posiadacza), więc wiąże owego conversa lub stoi z głową wetkniętą w szafkę. Mimo, że dzień dopiero się zaczyna on też wygląda już na zmęczonego życiem.
- Idziemy na górę ? - pytam
- Można iść, a gdzie mamy ?
- Matma ? Nie wiem
- Paulina gdzie mamy ?
- 107
- Dzięki

No to idziemy. Mój mózg, mimo, że godzinę temu wydarty ze snu, przystosowuje się do nowej sytuacji, następuje wyparcie ze świadomości poczucia, że mogę na matematyce znaleźć się przy tablicy, afirmuję sobie, że cały dzień minie bezproblemowo i przyjemnie - autosugestia działa na najwyższych obrotach. W połowie szatni spotykam M. która dopiero przyjechała. Spodziewałem się tego, szkoła jest przewidywalna, to, że spotkam M. w połowie szatni jest tak pewne jak to, że zastanę Kamila pochylonego nad butem, z którym późnij przejdę połowę szatni, by wrócić się do początku szatni z M...I tak jest w połowie przypadków.

Opisywać dalszą część dnia nie ma sensu, koncepcje już znacie. Mimo, iż rutyna i normalność, są tak rutynowe i normalne, że nabierają surrealistycznego kształtu, którego nie powstydziłby się sam S.Dali...Lubię widzieć rano iść z Kamilem pół drogi, tylko po to żeby później móc wrócić z M....to też lubię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz